Jeszcze o tym nie pisałem, ale lubię NBA. Jak byłem mały to siedziałem po nocach i oglądałem mecze w telewizji. Byłem mega podjarany, lubiłem też grać w kosza.
W czasach liceum potrafiłem przesiadywać na boisku po kilka - kilkanaście godzin dziennie (szczególnie podczas wakacji). Miałem też krótki epizod gry w drużynie WNBA (warszawski nurt basketu amatorskiego), to była 3 lub 4 liga, więc niezbyt wysoko, ale liczyła się wspólna zabawa. Do tego stopnia miałem koszykówkę w głowie,
że szukając hotelu na wakacje zawsze najpierw pytałem czy mają tam boisko do kosza, a dopiero potem o całą resztę. Do dzisiaj już mi trochę przeszło, rzadko gram, rzadko oglądam, choć sentyment został i nadal się interesuję.
Moja córka lubi się bawić koralikami Hama, a ja układam te koraliki wraz z nią. Pierwszym krokiem było znalezienie w internecie jakieś dobrej jakości logotypu drużyny. Nie było to łatwe zadanie, ale po przejrzeniu kilkuset logotypów w końcu napotkałem na coś co mogłoby od biedy uchodzić na coś dobrej jakości. Następnie trzeba to było zwektoryzować (czyli zamienić bitmapę na wektor). Informacji na zdjęciu z internetu było na tyle mało, że większość pracy trzeba Tak czy inaczej wektoryzacja była mi potrzebna do tego żebym mógł sobie dowolnie skalować logotypem nie tracąc przy tym na jakości. Nie wiedziałem jeszcze jak duże logo będę chciał wykonać, dlatego zależało mi na tej możliwości.
|
![]() |
|
Po zrobieniu logotypu w formie wektorowej pozostało mi już tylko wymyślić sobie jak duże logo chciałbym zrobić. Teoretycznie zadanie banalne, jak się jednak okazało Logo Bostonu ma mnóstwo małych szczegółów, w związku z tym zakładany rozmiar logotypu musiałby być dość duży, bo przy mniejszym większość detalów znikało. Poza tym byłem ograniczony także przez wymiar płytki do koralików Hama, Płytki można ze sobą łączyć co jest ich ogromną zaletą, ale też sporo kosztują, Gdybym dokupił płytek pozbyłbym się mnóstwa późniejszych problemów. |
Po ustaleniu wielkości mogłem się zająć przerabianiem mojego pliku wektorowego spowrotem w mapę bitową. Różnica polegała na tym że moja bitmapa miała dokładny rozmiar wyliczony na podstawie rozdzielczości zdeterminowanej przez ilość wypustek do koralików na podstawce Hama. Po raz kolejny wszystkie próby zrobienia tego automatem zawiodły. Próbowałem zaprząc do tego nawet sztuczną inteligencję, (trzy różne konkurujące Poprawianie zdjęcia pixel po pixelu to żmudna robota i nie wiem czy bym się za to wziął wiedząc wcześniej ile z tym wydawało by się prostym projektem będzie roboty. |
|
|
Gdy już miałem gotowy plik jedyne co mi zostało to wydrukować sobie fragment logo (maksymalnie 58x58 pixeli) i zabrać się do pracy. Korzystałem z momentów kiedy moja córka pracowała nad kolejnym kotkiem Musiałem jechać na zakupy. Przede wszystkim potrzebowałem pojemników na rożne kolory koralików i porządną pęsetę, bo jak się szybko okazało mam za grube paluchy do tak precyzyjnej roboty. Nie liczyłem ile w logo jest koralików, ale szacuję że ponad 6000. Na końcu wszystko się prasuje żelazkiem. Tak normalnym żelazkiem, |
Projekt jeszcze nie jest skończony, nadal głowię się nad złożeniem tego całego logo do kupy gdyż wyszedł mi potwór o rozmiarach 55x65 cm !!!
W dodatku jest on w kilku częściach (a mogłem sobie dokupić podkładek). Raz zaprasowany wzór nie chce już wrócić na podkładkę, gdyż pod wpływem temperatury koraliki się odkształcają, podobnie po wysuszeniu robią to ponownie i trzeba jak zwykle kombinować.
Od razu napiszę że wszystkie pomysły o klejeniu poszczególnych części nie mają żadnego sensu, gdyż koraliki są zbudowane z polietylenu, a to się nie klei chyba do niczego.
Dlatego wpadłem na pomysł użycia maleńkiej lutownicy i stapiać ze sobą części tak jak robi to żelazko, tylko na mniejszą skalę. Koraliki przed połączeniem, należy przeszlifować po bokach, gdyż po żelazku ich krawędzie są rozlane na boki. Przed lutowaniem obie krawędzie nie chcą do siebie pasować, wzór się przesuwa, nie wygląda to dobrze.
Dlatego w ramach eksperymentu zeszyłem nitką obie krawędzie i po lutowaniu pozbyłem się nitki. Okazało się że ten pomysł był strzałem w dziesiątkę, po całym zabiegu nie można rozpoznać gdzie było miejsce spojenia obu krawędzi. Dodam że bez szycia spoinowanie lutownicą było mało precyzyjne i koraliki nie stały względem siebie idealnie w szeregu.
Czeka mnie jeszcze mnóstwo lutowania, tak więc tenartyków będzie jeszcze nie raz edytowany.